poniedziałek, 7 marca 2011

Rozdział 2 " Spacer " .

Na tym kończąc rozmowę, wstaliśmy z krzeseł i wyszliśmy na korytarz założyć kurtki, było dosyć zimno .
- To gdzie tak w ogóle idziemy ? - zapytał Nate .
- Do Central Parku ?
- No możemy .
Otworzył przede mną drzwi, jest taki romantyczny ! Chociaż czasem potrafi też pokazać tą ostrzejszą stronę charakteru . Na szczęście mieszkam niedaleko CP, doszliśmy w jakieś 10 minut i usiedliśmy i gapiliśmy się na wolno płynącą rzekę .
- To takie słodkie ... - powiedziałam właściwie do siebie .
- Ale co ?
- No wiesz ... Nowy Jork . Za nic nie oddałabym tego miasta, choć wiele tu przeżyłam .
- Na przykład ?
- No te wszystkie żule .
- Nie rozumiem .
- No ci, którzy stoją w bramach i popijają jakimiś tanimi alkoholami, zaczepiają niewinnych ludzi .
- Co to ma wspólnego z tobą, Holly ? - wyraźnie widać było w jego oczach zaniepokojenie .
- Przecież nie raz wracałam ze szkoły, jak było ciemno .
- Co ci zrobili ? - wkurzył się .
- Nic, nic .
- Powiedz !
- No to było z rok temu, wracałam z basenu około 20, w zimę, więc niebo było już granatowe . Mijałam tych pijaczków, bo szłam na skróty . Większość była zajęta sobą, ale jedna grupka zaciekawiła się moją obecnością . Zaczęli gadać między sobą, że ' o taka porządna a gdzie się prowadza, i to sama, pewnie myśli, że jest odważna ' itp .
- To wszystko ? ! - miał nadzieję, że to koniec opowieści .
- Hmm ... - nie chciałam kończyć .
- Opowiedz do końca .
- No ok . Jeden z nich, pewnie przywódca bandy, bo był dosyć potężnie zbudowany, wyszedł przede mnie, ale starałam się to zignorować . Próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę ... - zacięłam się .
- Wszystko w porządku ?
- Tiaa ... Więc próbowałam się wyrwać, ale mocno trzymał ... Zaczęłam się na niego drzeć, żeby mnie puścił, chciałam kopnąć (wiesz gdzie), ale zablokowała mnie reszta szajki . Powoli rozpinał mi kurtkę, ale miałam nadzieję, że ten koszmar zaraz się skończy ... Darłam się z całego gardła, nikogo nie było w pobliżu . Zdjął tę kurtkę, powoli rozwiązywał szalik . Cały czas krzyczałam, wtem - na moje szczęście - jechał patrol policyjny . Usłyszeli ten krzyk i szybko do mnie podbiegli, zabrali ich na komisariat, chcieli, żebym zeznawała, ale byłam w zbyt dużym szoku żeby cokolwiek powiedzieć, w końcu wydusiłam z siebie gdzie mieszkam i mnie odwieźli .
- Czemu dopiero teraz mi to opowiadasz ?!
- Nie przepadam za tą historią ...
- Holly, kochanie ! - przytulił mnie . A ja się rozkleiłam .
- Dużo masz takich wspomnień ? - zapytał po dłuższym czasie .
- Nie, znaczy tak, ale zdecydowanie łagodniejsze .
- To koniec tej opowieści ?
- Mniej więcej, tylko ten najsilniejszy powiedział do mnie ' jeszcze się spotkamy ' jak wychodziłam z furgonetki .
- Nie wiem co powiedzieć .
- Ja też . - uśmiechnęliśmy się . Siedziałam tak wtulona w Nate' a dobrą godzinę, miła była taka cisza w jego obecności . Mimo, że nawet się nie ruszaliśmy, czułam jakbyśmy cały czas gadali itp . Nawet nie zauważyłam, jak zaczęło się ściemniać .
- Późno już ... - powiedziałam .
- Ta ... Zbierajmy się .
Tym razem szliśmy dłuższą drogą, mogłabym się z nim nie rozstawać .
-Ej, Nate !
- Co ?
- To on !
- Kto ?
- No ten zboczeniec czy coś !
- Jesteś pewna ?
- No jasne ! Boję się !
To było jak deja vu ... Mięśniak szedł w naszą stronę z uśmiechem na twarzy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz