środa, 9 marca 2011

C . D .

- Nate, ja nie chcę !
- Cicho !
- Co ?!
- Może to nie jest on, nie bój się !
- Jasne ! Łatwo ci mówić !
- Przestań Holly ! Obronię cię ! - na prawdę nie było mu do śmiechu, uciszyłam się .
- Ale on jest większy, mówię ci, już po nas !
Tamten kolo był już przed nami . Kiedy miałam nadzieję, że nic się jednak nie stało, poczułam uścisk na ręce . Deja vu . To było na jawie . Zaczęłam się szarpać; Nate to zauważył i spokojnie powiedział :
- Puść ją .
- Zamknij się, my mamy sprawę do załatwienia ... - odpowiedział i dodał - Teraz nikt ci nie pomoże . - wybuchnęłam płaczem . Wiedziałam, że Nate jest od niego słabszy . Nie mieliśmy szans . Aż do momentu, gdy usłyszałam huk . Zboczeniec padł przede mną na plecy !
- Przeprosisz ją czy chcesz się bić ? - Nate trzymał go za kark .
- No to chodź ! - i dziwny kolo walnął go prosto w twarz, i to z pięści .
- Natee ! - Rzuciłam się na mięśniaka, ale zrzucił mnie jednym ruchem ręki . Nie miałam wyboru - przyglądałam się walce i wołałam o pomoc . Po około pięciu minutach usłyszałam głos :
- Starczy ! Ała ! - należał do mięśniaka - Przepraszam ! - miał rozbity łuk brwiowy . Szybko zwiał .
- Nate, skarbie, nic ci nie jest ? - podeszłam do niego, na szczęście leciała mu tylko krew z nosa .
- Raczej nie, Holly zwijajmy się, już nie mam siły !
Wzięłam go za rękę . Kiedy doszliśmy do mojego domu, powiedziałam :
- Dziękuję .
- Za co ? - był na prawdę zdziwiony .
- Jak to za co ?! Jesteś moim bohaterem !
- Przecież to mój obowiązek . - Pocałowałam go .
- Wejdziesz do mnie ?
- Ok, ale tylko na chwilę, bo jest już 20 : 30 .
Weszliśmy do domu . Pobiegłam po apteczkę, i próbowałam opatrzyć ranki .
- Na serio, nie rozumiem czemu to zrobiłeś .
- Jest mnóstwo powodów . Na przykład : kocham cię, chodzimy ze sobą, nie mógłbym patrzeć jak jakiś typek kogoś gwałci , kocham cię .
- Ja ciebie też ! - i zaczęliśmy się namiętnie całować . Nie wiem ile to trwało, ale wiem, że przerwali nam moi rodzice .
- Dobry wieczór dzieciaczki ! Nie przeszkadzamy ? - zarumieniłam się .
- Dobry wieczór państwu . - powiedział Nate . Mama zabrała mnie do kuchni :
- Holly, co tam robi ta apteczka ?
- Pamiętasz tego faceta sprzed roku ?
- O nie !
- Właśnie . Poszliśmy na spacer do parku i w drodze powrotnej nas, a właściwie mnie, zaatakował . Ale Nate go zlał .
- Jak to, ' zlał ' ?! - moja mama zrobiła wielkie oczy - przecież jak go opisywałaś, to był dosyć wysoki !
- Nate nie jest niski, mamo .
- No wiem, ale jak sobie poradził z takim wielkim gościem ?!
- Nie mam pojęcia, ale Nate to bohater .
- Ładnie postąpił .
Moja rodzicielka miała uprzedzenia do mojego chłopaka, ale sądzę, że po tej akcji, się do niego przekonała :) .
Poszliśmy do salonu . Wtedy mama powiedziała coś, czego nigdy się nie spodziewałam :
- Nate, przyjdziesz do nas jutro na niedzielny obiadek ?
- O jeny, oczywiście pani Frame ! - odpowiedział z uśmiechem . Zależało mu na akceptacji ze strony moich rodziców .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz