poniedziałek, 14 marca 2011

C . D .

Tej nocy miałam dziwny sen . Wydawał się taki prawdziwy ... Zaczęło się tak :
Mój tata pojechał do pracy o 12, był piątek . O 13 dostałam telefon od mamy :
- Tata nie wróci . - powiedziała jakimś wzruszonym głosem, ale stwierdziłam, że to przez alergię .
- Co, nadgodziny ? - zapytałam .
- Nie, nie ... Siedzisz ?
- Noo, tak .
- Tata miał wypadek .
- W którym szpitalu leży ?!
- Leży w ... - wybuchnęła płaczem .
- Mamo, mów że !
- Leży w w w ... - głos jej się trząsł - w ... ko ... kostnicy .
- Co ?!
- Tata nie żyje ! Wracaj do domu, to porozmawiamy ! - skończyła rozmowę, a ja stanęłam jak zamurowana . Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, chyba do June, ale właśnie obudziłam się cała zlana potem i trzęsąca się ze strachu . Wreszcie dotarło do mnie, że to tylko sen . Znów zasnęłam .

***

Dit, dit ! - budzik . Rzuciłam w niego tym, co leżało obok łóżka . Cyba papciem . Nadal pamiętałam sen, ale przecież to nic szczególnego, wielu ludzi śni dziwne rzeczy . Poszłam do kuchni . Niedziela to jedyny dzień, kiedy rodzice nie idą do pracy . Usiadłam na krześle i wszystko opowiedziałam mamie, ale ona powiedziała, że sny zwykle nic nie znaczą, senniki itd . to brednie . Zrobiła mi śniadanie - kanapki z jajkiem i szczypiorkiem . Szybko je zjadłam i zapytałam :
- Tak w ogóle to która godzina ?
- Dokładnie 12 : 15, córciu .
- To kiedy zadzwonił budzik ?
- Chyba godzinę temu .
- Ahha ... - nie wiem czemu, ale coś mi w tym nie pasowało - przecież zegarek nastawiony był na 10 . Nie ważne . - Co będzie na obiad ?
- Golonka, steki, ziemniaki, grzybki, kilka sałatek i dla ciebie standardowo kotleciki sojowe . Może być ?
- Nom . - pobiegłam wziąć prysznic . Tata często się ze mnie śmieje, że robię to zbyt często i twierdzi, że mogłabym się myć pod zlewem czy coś, bo prysznic dwa razy dziennie to przegięcie . Nie słucham go . Mam manię czystości . Wychodząc z łazienki, potknęłam się o mokry ręcznik, ale to nic bolesnego, moja codzienność . Rodzice już nawet przestali zwracać uwagę na to, że się ciągle przewracam . Luzik .
Włożyłam na siebie jasne rurki, koszulę w kwiatki i fioletową ( pod kolor kwiatów z bluzki ) kokardę na włosy . W tej chwili zapukał Nate . Otworzyłam mu drzwi, pocałowałam i wpuściłam do środka . Dopiero potem zauważyłam, że ma dwa bukieciki - jeden z herbacianych różyczek, drugi z ciemno różowych .
- Jesteś głupi, świrze ? - zapytałam z uśmiechem .
- Twoje słowa mówią same za siebie, ale trochę tak . Chcę zrobić dobre wrażenie .
- Ahh ... Ci faceci . Nigdy was nie zrozumiem .
- I dobrze . Na tym polega nasza tajemnica . - poszliśmy do salonu . Stół był już ładnie nakryty dla czterech osób . Nate wręczył mojej mamie bukiet z tych herbacianych kwiatków, a mi dał ten drugi .
- Głupek . - szepnęłam mu do ucha . Wiedział, że nie lubię dostawać prezentów . Usiedliśmy do obiadu . Mój tata zaczął przynudzać :
- Więc, Nate . Jak zapatrujesz się na kursy walut ?
- Boże ... Tato, daj mu spokój . Pogadajcie o czymś ciekawym . - wtrąciłam .
- Hmm ... Szczerze mówiąc, kiedyś się tym interesowałem, ale jakoś mi uciekło z głowy, jakieś dwa lata temu . - odpowiedział mój chłopak . Tata zrobił minę myśliciela, wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego . Żeby rozładować napięcie, zabrałam tacie kawałek ziemniaka z talerza :
- Zamierzasz sam to wszystko zjeść ? - roześmiali się .
Dobiegała osiemnasta . Zaczęłyśmy razem z mamą sprzątać ze stołu . Nagle mój tata powiedział :
- Czemu tu tak gorąco ?
- Kochanie, wszystkie okna są otwarte . Źle się czujesz ? Pewnie przez ten cholesterol . - zaniepokoiła się moja mama .
- Nie, nie . Prze ... Ałł ! - krzyknął ojciec .
- Tato wszystko dobrze ? - osunął się z krzesła .
- Mamo, zabierzmy go do szpitala ! - ocuciłam go i w czwórkę załadowaliśmy go do samochodu . Dojechaliśmy do najbliższej kliniki kardiologicznej . W środku okazało się, że stan ojca jest poważny . Lekarze położyli go w jednej z sal . Coś przy nim robili jakieś dobre dwie godziny . Tymczasem my z mamą traciłyśmy zmysły . Moja mama ledwo siedziała na krześle, a ja stałam wtulona w Nate' a . Coś do mnie szeptał, ale nawet go nie słuchałam . Wyszedł doktor, mówiąc :
- Państwo są rodziną pana Frame ?
- Tak .
- Zauważyliśmy u mężczyzny wysoki poziom cholesterolu . Gdyby był leczony, to ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz