czwartek, 14 kwietnia 2011

C . D .

Kiedy już przeszedł nam atak śmiechu, zaczęliśmy się całować . Ale nie tak jak zawsze . Inaczej . Inaczej w dobrym sensie . W pewnym momencie Nate przerwał .
- Co się stało ? - spytałam zdezorientowana .
- Muszę lecieć !
- Wtf ?
- Nieważne, i tak jestem spóźniony . - zbiegł, wziął kurtkę z wieszaka i wyszedł . O co mu chodziło ? To bez sensu . Właśnie wybiła 20, przecież wychodził o późniejszych porach . Coś jest nie tak .
Z rozmyślań wyrwała mnie mama, która właśnie weszła do domu . Właściwie to wbiegła jak oparzona .
- Emm ... Mamo ?
- Jeju, to było straszne .
- Co znowu ?
- Szłam koło parku i byłam świadkiem strzelaniny .
- Kurcze !
- No właśnie . Chyba jeden z gangsterów mnie zauważył .
- To po co tam stałaś ?!
- Byłam obok i wyciągałam komórkę z torby, kiedy jeden się odwrócił . Ale miał dziwną gębę ...
- Mamo !
- No co ?
- Weź się skup ! Po co ci była ta komórka ?!
- Chciałam zadzwonić na policję .
- Myślisz, że cię zapamiętał ?
- Nie sądzę .
- Nie mieszaj się w ich sprawy !
- Oj, Holly, ty nic nie rozumiesz .
- Dzięki ! - powiedziałam z sarkazmem i zorientowałam się, że nie odrobiłam lekcji . Weszłam na górę i się za nie zabrałam . Nie było żadnych problemów, za to rozwiązywanie zajęło mi jakieś pół godziny . Potem jeszcze wszystko sprawdzałam przez piętnaście minut . Kiedy w końcu skończyłam, poszłam pod prysznic i umyłam włosy . Poszłam do pokoju mamy i zapytałam, czy mi zrobi kolację, po czym zauważyłam, że śpi . Byłam skazana, żeby samemu przygotować jedzenie . Biorąc pod uwagę fakt, że byłam zmęczona, zasnęłam przy drugiej kanapce z żółtym serem . Około siódmej obudziła mnie mama :
- Holly !
- Czego do cholery ?! - byłam jeszcze zaspana .
- Zwracaj się do mnie po ludzku po pierwsze, a po drugie zasypiaj w łóżku a nie na stole .
- No jasne, to było niekontrolowane . - skończyłam pogawędkę i pobiegłam się ochlapać wodą, ubrałam się, zarzuciłam plecak i wyszłam z tego domu wariatów . Właściwie to tylko ja byłam wariatem .
Zdziwiłam się, że ani Nate, ani June po mnie nie przyszli, co nie było normą . Kiedy doszłam do szkoły, przy wejściu spotkałam mojego chłopaka :
- O hej, co się stało, że po mnie nie przyszedłeś ?
- Sorki, zaspałem . - pocałował mnie w policzek .
- A czemu wczoraj tak wybiegłeś ?
- Yyy ... Musiałem . Mama do mnie zadzwoniła .
- Co ? Nawet nie wyciągałeś komórki ! Co przede mną ukrywasz ?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz